Quantcast
Channel: StressFree » pasja
Viewing all 25 articles
Browse latest View live

Konie – moja pasja i życie

$
0
0
Galop na koniu

Moja podkarpacka chatka czeka na mnie - już niedługo na stałe do niej powrócę. Musi tylko jeszcze upłynąć trochę wody w Sanie, zanim będę mogła przybyć do niej z powrotem jako specjalista w leczeniu koni.

Nasza przygoda z końmi w zasadzie trwa od zawsze. Jeśli za "zawsze" przyjąć można początek swojego życia. Pośród marzeń o koniach, w sercu tliła się tęsknota. Tęsknota za przyrodą, domem gdzieś za miastem i tym najważniejszym - za końmi. Dlatego tak dobrze rozumiem prawdziwe cierpienia dusz chcących zrealizować swoje marzenia. Z miłością do koni człowiek się rodzi i do końca życia nosi ją w sercu. Teraz, kiedy udało nam się zrealizować swoje marzenia, możemy pomóc w tym innym.

Rodzinna miłość do koni

Rodzina miała niegdyś majątek Hucisko Jawornickie, gdzie koni było zawsze sporo. Z tamtych czasów zostało nam na pamiątkę siodło dworskie.

 

[caption id="attachment_2758" align="aligncenter" width="520" caption="Mój dziadek Witold Niemczycki z rodzicami, właścicielami majątku Hucisko Jawornickie - Stanisławem Niemczyckim oraz Janiną z hrabiowskiego rodu Bilińskich "]Rodzice z dzieckiem[/caption]

 

Czasy się zmieniły, majątek zabrano, ale miłość do koni pozostała. Moja Mama - Ewa Niemczycka - starała się wykorzystać każdą okazję, aby zbliżyć się do koni. Jeździła w różnych stajniach, klubach, m.in. w przemyskim "Hubalu". Od samego początku dbała o to, abym i ja, jej córka, jak najwcześniej zaczęła stawiać swoje kroki w końskim świecie. Mimo to, od połowy lat dziewięćdziesiątych, po upadku klubu, ciężko było znaleźć odpowiednie miejsce na regularne jazdy, które znajdowałoby się w rozsądnej odległości od Przemyśla.
 

[caption id="attachment_2757" align="aligncenter" width="520" caption="Przed modrzewiowym dworem na majątku Hucisko Jawornickie"]Konie[/caption]

 

W 2001 roku moja Mama wpadła na szalony pomysł - kupujemy konia! Ósmego marca na dzień kobiet sprawiłyśmy sobie czarno-białą klacz o imieniu Cyganka. Mieszkałyśmy wtedy w mieście, koń tułał się od jednego pensjonatu do drugiego, a nasze przekonanie o dużej wiedzy na temat koni, topniało z dnia na dzień. Wszystko zdawało się być nie po kolei. W końcu zapadła decyzja - przenosimy się na wieś. Najpierw były dwa dzierżawione gospodarstwa, a potem w końcu, w 2006 roku, własne w Kłokowicach. Wreszcie konia miałyśmy blisko siebie. Szybko do Cyganki dołączyły kolejne.
 

[caption id="attachment_2760" align="aligncenter" width="520" caption="Nasz domek"]Drewniany dom[/caption]

 

W chwili obecnej mieszkamy w drewnianej chatce sprzed stu lat z zapieckiem, w stajni rżą konie, dookoła szczekają kochane psy i miauczą koty. Mamy swój mały świat z dala od codziennego zgiełku. Nasza stajnia nosi nazwę od imienia pierwszego urodzonego u nas źrebaka Pioruna, który niestety pogalopował rok temu na wiecznie zielone pastwiska. 

W wakacje zawsze gościmy u siebie "końskich" zapaleńców, spośród których co bardziej zatwardziali nocują nawet pod namiotem, aby jak najwięcej czasu spędzić w otoczeniu koni. Na swojej stronie internetowej w zakładce "Końmi malowane" prowadzimy galerię prac literackich, plastycznych i innych, poświęconych tematyce koni.
 

Koń na łące

 

Zapraszamy do siebie chętnych na spotkanie z końmi. Nie tylko uczymy jeździć, ale też jak poruszać się w końskim świecie, pozwalając się u nas zbliżyć do tych wspaniałych zwierząt. Jeździectwo to ciągła praca nad techniką i nad wzajemnymi relacjami ze swoim partnerem jakim jest koń. Jeżdżą u nas osoby w każdym wieku - od kilkuletnich dzieci po seniorów. Jest to fantastyczny sposób na spędzenie wolnego czasu, na zbliżenie się do natury. Konie pełnią w życiu dzieci bardzo wychowawczą rolę, ucząc odpowiedzialności, systematyczności i dyscypliny. Wspaniale koją nerwy, rozwijają wrażliwość. Mam uprawnienia Przodownika Górskiej Turystyki Jeździeckiej i sędziego PZJ dyscypliny ujeżdżenia i skoków przez przeszkody. 
 

Dziewczyna na koniu

 

W 2009 roku powstała Sekcja Jeździecka Klubu Górskiego "Karpaty" w Przemyślu. Pragniemy rozwinąć nasz piękny region, także pod względem turystyki jeździeckiej dla której warunki tu są świetne. W wakacje zapraszamy do siebie gości także z własnymi końmi, którzy pragną wraz z konnym przewodnikiem zasmakować w tym co oferuje nasz niezwykle atrakcyjny region. Organizujemy kursy jazdy konnej, które obejmują lekcje praktyczne na koniu i przy koniu, a także teoretyczne w Przemyślu wraz z niezbędnymi materiałami do nauki. Szkolimy i nadajemy Popularną Odznakę Górskiej Turystyki Jeździeckiej. 
 

Widok z grzbietu konia

 

Zapraszamy do siebie szkoły. Specjalne zaproszenie kierujemy do domów dziecka i innych placówek tego typu na bezpłatną jazdę konną wraz z miłymi chwilami przy końskich opowieściach. Można nas spotkać na wielu imprezach plenerowych w Przemyślu i okolicach. Zajmujemy się także układaniem młodych koni, jak również treningiem.
 

Dziewczyna na koniu

 

Przez sześć lat studiów w Lublinie, w każdy weekend, wracałam do mojego małego świata. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w autobusie, ani jednej minuty, kiedy marzłam na dworcu. Zawsze wracałam z radością do domu. Miłości do koni dawałam wyraz w różny sposób. Teraz nadeszła pora, aby odwdzięczyć się im niosąc pomoc jako lekarz. Choć ciężko opuszczać mój mały Świat, to wiem, że muszę to uczynić, aby kształcić się dalej i móc niebawem wrócić gotowa do niesienia fachowej pomocy zwierzętom, które tak ukochałam. Obecnie pracuję w Klinice Chirurgii Koni na Uniwersytecie w Lipsku w Niemczech.

Dziewczyna na koniu

Moje marzenie

Dla Stajni Piorun już niedługo otworzy się nowy rozdział – moją ambicją jest stworzenie po powrocie z zagranicy szpitala dla koni. Nie od razu Rzym zbudowano, ale sama już wiele razy miałam okazję się przekonać, że chcieć znaczy móc. Wszystko zaczyna się w środku nas, jest sumą naszych przekonań, doświadczeń, pragnień. Wystarczy mieć w sobie moc, jak mawia mój Przyjaciel. Ja czuję, że tę moc posiadam. Ma ją każdy, trzeba ją tylko w sobie zobaczyć poprzez optymizm i szczerą chęć do wprowadzania swoich marzeń w życie. Mój mały, zielony, kochany Świat, który czeka na mnie, na który czekam ja. Wciąż wracamy do siebie – ja do niego i on do mnie. Kreujemy siebie wzajemnie. Nie mogę żyć inaczej, nie potrafię, za bardzo Go kocham.

Dogonić ideał

Koniu, o duchu tak czystym,
racz spojrzeć swym okiem bystrym
na mnie – małego człowieka,
wędrowca, co wciąż ucieka.

Racz spojrzeć, bo nie potrafi
nikt oprócz Ciebie ugasić
żalu co środek wypala.
Twe piękno mój żal powala.

Receptę piękności mi zdradź.
Skąd doskonałość Twą mam brać?
Jak w sobie piękno odsłonić?
Jak Twój ideał dogonić?

Krasice, 18.09.2002 r.
 

Mam nadzieję, że uda nam się w dalszym ciągu pomagać innym w spełnianiu "końskich" marzeń, realizując przy tym swoje.

 


Hobby sposobem na stres

$
0
0
Robienie garnka z gliny

Masz stresującą, wymagającą pracę. Ciągle o niej myślisz – dniem i nocą analizujesz, czy aby Twoje decyzje były słuszne, a może należało podjąć zupełnie inne. W Twojej głowie kotłuje się tysiące cyferek lub innych danych, przez które mało nie eksploduje Ci głowa.

Nie potrafisz przestać. Wpadłeś nie tylko w kierat fizyczny, ale co gorsza – umysłowy. Liczą się jedynie obowiązki; słowo odpoczynek dawno wykreśliłeś ze słownika i praktyki. Obcowanie z przyrodą, czas dla siebie, wyciszenie, już nie pamiętasz, kiedy pozwoliłeś sobie na taki luksus.

Naładuj baterie bo „zwariujesz”

Organizm potrzebuje odpoczynku, chcesz czy nie… musisz mu go dać, bo inaczej narażasz się na przykre konsekwencje związane zarówno ze zdrowiem psychicznym, jak i fizycznym.

Chcesz umrzeć na zawał w wieku 40 lat? Chyba nie… Chcesz nabawić się depresji lub inaczej odczuć, równie nieprzyjemnie skutki wypalenia zawodowego, chronicznego stresu? Raczej też nie. Pomyśl i zrób kalkulację…

Odpoczynek się opłaca 

Wypoczęty organizm szybciej regeneruje siły, procesy myślowe zachodzą sprawniej, człowiek staje się bardziej efektywny, łatwiej mu się skupić i wyciągać logiczne wnioski. Czas na relaks to nie fanaberia, to mądre zarządzanie sobą, siłami swojego organizmu i psychiki.

Hobby lekiem na stres

Skoro nie potrafisz myśleć o niczym innym niż obowiązki, musisz się przeprogramować. Twój umysł powinien "spojrzeć"  w innym kierunku;  takim,  który nie będzie mu się kojarzył z napięciem i wysiłkiem. Czymś co będzie przez niego odbierane jako chwila wolności, wytchnienia, luzu. Bez zakodowanego  „muszę” na rzecz „chcę, bo tak mi się podoba”.

Obszarem takiego wytchnienia mogą być pasje, hobby, coś co Cię cieszy, lub co kiedyś, nawet dawno temu sprawiało Ci radość. Zajęcie, które oderwie Twoje myśli od zmartwień, obowiązków i pozwoli Ci się cieszyć, czerpać radość nawet z drobnostek, stanie się odskocznią od codzienności.

 

A może akwarium?:)

 

Kurs tańca, jazda konna – bo przecież kiedyś to było Twoje marzenie, wyszywanie, uprawianie ogródka, sklejanie modeli samolotów, robienie autorskiej biżuterii, malowanie na szkle, czy jazda na rowerze; możliwości jest naprawdę wiele… Rozejrzyj się tylko i przypomnij sobie co sprawiłoby Ci prawdziwą radość; co czasem przewija się w Twoich myślach, ale zawsze spychasz to na plan dalszy, bo są "ważniejsze rzeczy" .

A może Twoim ukrytym pragnieniem  jest po prostu "godzina" wolności, czyli czas, który zapiszesz w grafiku  jako wyłącznie Twój,  z przeznaczeniem na drzemkę, czytanie książki, albo "nicnierobienie, bo tak Ci się podoba". To też jest dobre, grunt by pozwalało Ci wypocząć.

Pasja nie musi być droga, ani czasochłonna. Znajdź taką, która będzie jak garnitur, czy sukienka szyta na miarę… Znajdź coś, co da Ci wolność. Powodzenia :)

 

Sens życia – kto ma czas o tym myśleć?

$
0
0
Bieganie po plaży

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego Twoje życie wygląda tak, a nie inaczej? Czy to Twój świadomy wybór…, a może tak wyszło? Mamy tyle ważnych rzeczy na głowie, że zapominamy o tym, co najważniejsze - określić sens, jaki chcemy nadać swojej egzystencji, uzmysłowić go sobie! 

Chaos, w którym żyjemy nie sprzyja refleksji - dużo obowiązków, zmartwień, problemów... Ciągła gonitwa za czymś lub za kimś… Miotamy się, jak w labiryncie. Biegniemy przez życie często trafiając na ślepe zaułki - żałując później swoich pochopnych decyzji i czynów. Czasu nie da się cofnąć, więc zostaje tylko płacz nad rozlanym mlekiem.

Jak wiele z tych sytuacji dałoby się uniknąć, gdybyśmy choć czasem zatrzymali się i spojrzeli na swoje życie w perspektywie dłuższej, niż miesiąc czy rok.. Gdybyśmy z tej całej plątaniny myśli, pragnień, uprzedzeń i lęków wysupłali to, czego będziemy mogli się trzymać niczym liny nad przepaścią - nasze cele, wartości i priorytety. 

Wyobraź sobie, że jesteś niczym okręt na morzu w ciemną noc. Jedynym Twoim punktem orientacyjnym jest światło latarni morskiej… To ono Cię prowadzi, daję poczucie, że się nie zgubiłeś, zapewnia bezpieczeństwo. To światło właśnie, można przyrównać do uświadomionego sobie sensu życia - wyznacza kierunek i chroni przed zboczeniem z niego.

A teraz odpowiedz sobie:

Co jest ważne dla mnie? Robienie kariery? Rodzina? Uroda, władza, pieniądze, hobby? Przekonania religijne? Czy to nadaje sens mojemu życiu? Czy na tych wartościach chce je oprzeć, nimi się kierować? Jaka jest hierarchia tej ważności? Lepsze stanowisko, czy czas dla żony? Nieuczciwe bogactwo, czy uczucie, że się nie przyczyniło do cudzej krzywdy? Czas poświęcony potrzebującemu, a może impreza? Takich pytań można postawić bardzo wiele - grunt  to szczerze sobie na nie odpowiedzieć i wyciągnąć konkretne wnioski.

Czas na praktykę

Dokąd ma prowadzić Twoje życie, jakim człowiekiem chcesz się stać, co chcesz osiągnąć i jaki wpływ na innych chcesz mieć? To ćwiczenie oparte jest na książce Stephena Covey’a “7 nawyków skutecznego działania” i chociaż może na początku wydawać Ci się nieco szokujące, to jednak warto je zrobić, by uzmysłowić sobie kilka ważnych rzeczy.
 
Będziesz potrzebować chwili spokoju, bez hałasu i pośpiechu. Usiądź wygodnie i wyobraź sobie taką sytuację - idziesz na pogrzeb bliskiej Ci osoby. Wchodzisz do kościoła, widzisz zebranych w nim ludzi, kwiaty. Słyszysz muzykę… Podchodzisz do trumny i widzisz… siebie… To Twój pogrzeb…, a Ci ludzie przyszli się z Tobą pożegnać. Siadasz w ławce i patrzysz: na twarzach widzisz smutek, żal; słuchasz mów pożegnalnych wygłaszanych przez najbliższe Ci osoby. Każda reprezentuje jakiś obszar Twojego życia i o nim opowiada - rodzina, praca, przyjaciele, kościół/organizacja dobroczynna, w której działałeś. Ci ludzie mówią szczerze, bez ubarwień, fałszywych pochlebstw.
 
Mając przed oczami wyobraźni ten obraz zastanów się:
  • Co chciałbyś usłyszeć od tych osób?
  • Jaką byłaś żoną, matką, córką?
  • Jakim byłeś mężem, ojcem, synem?
  • Jakim byłeś przyjacielem, współpracownikiem, szefem?
  • Jak chcesz, żeby Cię wspominali? Jaki był Twój wpływ na ich życie?
  • Pomagałeś innym, czy może zwykle brakowało na to czasu i chęci?

Zanotuj to…

Jeśli zdobędziesz się na chwilę refleksji nad tym, co chciałabyś usłyszeć na swoim pogrzebie, może odkryjesz inną perspektywę swojego życia. Zaczniesz podchodzić do wszystkiego z wizją końca. Co to znaczy? Jak pisze Stephen Covey - „Zaczynać z wizją końca - to zaczynać z jasnym zrozumieniem własnego przeznaczenia, to wiedzieć, dokąd się podąża, by lepiej rozumieć, gdzie się jest teraz i stawiać każdy krok we właściwym kierunku”. Jeśli wiesz, co chcesz w życiu osiągnąć, jak chciałbyś, żeby ono wyglądało możesz obrać kierunek na to, podążać ku realizacji tego.

 

Proste życie warsztaty

Wejdź na drogę prostego życia – już teraz!

 

Mając rozpiskę życiowych celów - czas na kolejny etap ćwiczenia - spisz listę rzeczy, które chciałabyś zrobić lub osiągnąć zanim umrzesz. Przypomnij sobie wszystkie marzenia schowane dawno w szufladzie; pomysły, których nie miałeś możliwości, czasu zrealizować. Pisz śmiało, z odwagą… Wydrukuj to (jeśli pisałeś na komputerze) lub po prostu weź do ręki kartkę z tym planem na życie - przeczytaj i uczyń z niego swój drogowskaz. Zaglądaj do niego przynajmniej raz w tygodniu i staraj się realizować. Krok po kroku buduj swoje życie tak, by na jego końcu niczego nie żałować.

Żyj świadomie - żyj z celem

Życie masz tylko jedno. Przemyśl, jaką wartość chcesz mu nadać, by nie żałować u jego kresu, że je zmarnowałeś, że można było inaczej... Nie spuszczaj z oczu tego, co uznasz za najcenniejsze. Staraj się zachować harmonię i żyć w zgodzie ze sobą i swoim sumieniem. Niech udział w wyścigu szczurów, stereotypy i hasła reklamowe, którymi jesteśmy osaczani nie zwiodą Cię na manowce. To Twoje życie! Zrób wszystko, by się w nim nie pogubić, nie dać się zepchnąć na niewłaściwy tor...

 

Najstarsze drzewa na świecie

$
0
0
fot. Beth Moon, drzewo

Co może stać się przedmiotem pasji? Tak naprawdę wszytko. Nawet z pozoru coś zwykłego - jeśli podejdzie się do tego z olbrzymią dawką entuzjazmu, fascynacji może przerodzić się cos niepowtarzalnego. Udowadnia to Beth Moon z USA, która 14 lat życia poświęciła na tropienie i fotografowanie starych, monumentalnych drzew rozsianych po całym świecie. 

Efektem tej oryginalnej pasji jest album poświęcony wyjątkowym drzewom, przedstawionym na zdjęciach w niesamowity sposób ... Można go kupic na AmazonDrzewa z fotografii Moon są świadkami historii. Pokolenia przeminęły - one nadal trwają, jakby nic sobie nie robiąc z upływającego czasu. Dumne, niepowtarzalne, piękne…

 

fot. Beth Moon, Drzewo

 

fot. Beth Moon, Drzewo

 

fot. Beth Moon, Drzewo

 

Fot. Beth Moon, Źródło www.realfarmacy.com

 

Rzemiosło artystyczne – pasja i pomysł na życie

$
0
0
Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego Wola Sękowa

Jest takie wyjątkowe miejsce w Polsce, gdzie można rozwijać swoje artystyczne pasje i talenty... Z dala od zgiełku miasta - wśród łąk i gór w swe artystyczne progi zaprasza Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej.

Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej jest kontynuacją działającego od 1959 roku Uniwersytetu Ludowego we Wzdowie. W 2006 roku Uniwersytet Ludowy przeniesiony został ze Wzdowa do Woli Sękowej, gdzie kultywuje dotychczasowe działania.

Idea tego typu ośrodków edukacyjnych wywodzi się z XIX-wiecznej, skandynawskiej koncepcji Mikołaja Grundviga, przeniesionej na grunt polski m.in. przez Ignacego Solarza. Od początku duże znaczenie przykładano w nich  do ochrony dziedzictwa kulturowego, rozwoju osobowego i społecznego. Uniwersytet Ludowy skupia pasjonatów, miłośników, artystów, mistrzów rzemiosła i twórców ludowych.

Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej

Uniwersytet Ludowy działa na zasadach szkoły  niepublicznej, realizując autorski program ściśle związany z ideą ochrony dziedzictwa kulturowego. Nawiązuje swą nazwą, formą organizacyjną oraz priorytetowymi celami działania do skandynawskich tradycji internatowych szkół ludowych dla dorosłych.         

W poszukiwaniu alternatywnej formy edukacyjnej, skoncentrowanej na rozwoju wrażliwości oraz umiejętności  praktycznych, przyjeżdżają do Woli Sękowej miłośnicy rękodzieła z całego kraju. Są wśród nich pedagodzy, plastycy, animatorzy kultury, chemicy, filozofowie, etnolodzy, rolnicy, technicy przeróżnych specjalności i ci, którzy jeszcze ciągle wypatrują czegoś dla siebie…

Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej

Położenie ośrodka na skraju wioski wśród łąk, gór i plenerowej galerii rzeźb sprzyja twórczej pracy i odnajdywaniu własnej drogi. W bogaty świat technik opartych na pracy ludzkich rąk wprowadzają tu mistrzowie rzemiosła i artyści. Uniwersytet jest formułą otwartą dla wszystkich chcących rozwijać i odkrywać swoje pasje związane z prowadzonym profilem.

Wśród form działania placówki znajdują się różnorodne warsztaty, wystawy, projekty społeczno-kulturalne, akcje artystyczne. Najbardziej rozbudowany program, jak również wieloletnią tradycję posiada Dwuletni Kurs Rękodzieła Artystycznego umożliwiający zdobycie uprawnień czeladniczych i mistrzowskich w zakresie ginących zawodów. Program kursu ukierunkowany jest na praktyczną naukę różnorodnych dziedzin rękodzieła artystycznego, takich jak: tkactwo, haft, koronka, ceramika, rzeźba, wiklina, witraż, formy użytkowe. Poza tym realizowane są zajęcia z malarstwa, historii sztuki, etnografii i animacji społeczno-kulturalnej.

 

Więcej informacjo o Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej www.uniwlud.pl

Prezentowane fotografie pochodzą z Archiwum ULRA. Dziękujemy za udostępnienie. 

 

Wiklina z papieru, czyli nowe życie starych gazet

$
0
0
Wiklina z papieru

Strona po stronie, artykuł po artykule… i do kosza. Tak zwykle kończą swój żywot czytane przez nas gazety i ulotki. Czy tak musi być? Są ludzie, którzy udowadniają, że nie. Wiklina z makulatury cieszy się coraz większym uznaniem.

„Ludzie wspaniałomyślnie przynoszą mi pod drzwi mieszkania makulaturę. Ja kręcę, kręcę, kręcę, a następnie plotę, plotę, plotę. I kręci mnie bardzo to „recyklingowanie” i polecam tę czynność innym” - pisze na swojej stronie internetowej Magdalena Godawa.
 
W jej dłoniach gazeta zmienia swoje oblicze - już nie liczy się treść, ale forma! Tu Pani Magdalenie inwencji i fantazji nie brakuje. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki makulatura zamienia się w koszyki, torebki, biżuterię czy przepiękne abażury, meble. Przedmioty te są nie tylko piękne, ale i funkcjonalne. 
 
Wiklina z papieru
 
Przyglądając się im trudno uwierzyć, z czego zostały wykonane… i że to w ogóle możliwe. Pufa z papieru? Pojemnik na gazety z… gazety? Czemu nie. To, co miało trafić do śmieci zyskuje nowe życie. 
 
Tym, co fascynuje mnie szczególnie jest papier makulaturowy. A najbardziej pochodzący z najkrócej "żyjących’" ulotek i magazynów telewizyjnych, oraz codziennej prasy. Okazuje się być doskonałym materiałem do wyplatania przedmiotów codziennego użytku, takich jak kosze, torebki i biżuteria”.
 

Wiklina z papieru
Prace Pani Magdaleny to recyklingowe obiekty użytkowe. Wyplecione z gazet są połączeniem tradycyjnego rzemiosła - plecionkarstwa, recyklingu makulatury i potrzeb użytkowych.

Wiklina z papieru - czy to jest trwałe?

„Wykorzystywane przeze mnie papier makulaturowy pochodzi z ulotek, gazet codziennych, tanich magazynów kolorowych i programów telewizyjnych – podkreśla Artystka. - Wyplecione produkty pokrywam lakierem akrylowym, czasem farbą. Przedmioty pokryte są dwu - trzykrotną warstwą lakieru, co daje im odpowiednie usztywnienie oraz odporność na deszcz i śnieg (w przypadku torebek i biżuterii). Przy większych konstrukcjach, takich jak pufy, kufry itp. plecionka opiera się na drewnianych stelażach”.
 
Wiklina z papieru
 
Pracy jest sporo, wymaga to cierpliwości i co tu dużo mówić - wyjątkowej staranności. Efekt jednak zachwyca.

Gdzie te moje gazety?

Nie wiem jak Wy, ale Ja patrząc na te wiklinowe cuda, aż nabrałam ochoty na wyplatanie. Teraz tylko muszę poczekać, aż uzbiera mi się stos gazet, a skrzynkę pocztową zasypią ulotki… i będzie można poeksperymentować. Być może uda mi się zrobić choć kilka słomek ;) i połączyć je w skromną „kratkę”. Was również zachęcam do spojrzenia na makulaturę… artystycznym okiem! 
 
 
PS Prezentowane zdjęcia pochodzą z zasobów Pani Magdaleny - makkirequ.pl Dziękuję za udostępnienie.
 
 

Wiklina z papieru – jak zrobić kolczyki i bransoletkę?

$
0
0
Wiklina z papieru

Papier ma wiele zastosowań - po przeczytaniu gazety nie wyrzucajmy jej do kosza. Zamiast tego, dajmy jej drugie życie. Niech zamieni się w papierową wiklinę, z której powstaną np. stylowe kolczyki czy bransoletka.

W artykule Wiklina z papieru, czyli nowe życie starych gazet mieliśmy okazję poznać Panią Magdalenę oraz podziwiać Jej prace. Tym razem możemy nauczyć się, jak zrobić biżuterię z papierowej wikliny:) Zapraszamy do twórczej pracy. 

 

 

Wiele twarzy papieru – origami modułowe

$
0
0
Origami modułowe

Kolorowe kartki, złożone w umiejętny sposób przemieniają się w łabędzie, smoki, serca czy kobrę. Im więcej kreatywności i wyobraźni, tym bardziej wymyśle powstają figury. Origami modułowe ma wielu pasjonatów - poznajcie jednego z nich. 

Joanna Wilgucka-Drymajło: Pierwsze, co mi się nasuwa patrząc na Pańskie prace - skąd Pan bierze cierpliwość?:)
 

Patryk Marczakiewicz: Cierpliwość to cecha, którą można wypracować. Ją oraz chęci do pracy daje mi satysfakcja, jaką mam po wręczeniu komuś figurki. Mina osób, które dostają moje prace jest bezcenna, warta każdej poświęconej sekundy. Cierpliwość wyrabiam sobie na treningach karate.

  • Jak się zaczęła Pańska przygoda z origami modułowym? Czemu akurat origami tego typu?

Wszystko zaczęło się w grudniu 2012 roku, gdy kuzynka zastrzegła mi w dzień przed swoimi urodzinami, abym jej nic nie kupował. Postanowiłem więc, że jej coś zrobię. Szukałem w Internecie jakiegoś ładnego smoka. Znalazłem takiego z origami modułowego. Zostało mi tylko 20 godz. i 50 kartek A4 białych i 2 A4 brązowe. Wykorzystujac ten czas, z drobną pomocą rodzinki złożyłem smoka :) Mina kuzynki została mi w pamięci i tylko ja ją widziałem. Zapewniam, że taka mina jest warta każdego wysiłku.

  • Ile czasu najwięcej „kosztowała” najbardziej skomplikowana z Pańskich prac? Co to było?

Origami modułowe nie jest trudne - do prostszych prac wystarczy odrobina cierpliwości oraz chęci. Natomiast te trudniejsze, pokroju "czarownica", "motylek" wymagają jeszcze do tego nutki fantazji.

 

Origami modułowe

 

Każdy może składać takie origami. Na wakacjach dziewczynki 6-cio letnie składały moduły i pomagały mi składać figurki dla siebie. Najtrudniejszą pracą, którą wykonałem był "motylek". Są w nim zawarte moduły 1/128 A4 (około 500) oraz 1/32 A4 (około 3 tysięcy) - z takich modułów składam wszystkie prace. Planowanie go oraz wykonanie zajęło mi około 3 tygodni.

  • Skąd bierze Pan pomysły na te papierowe cudeńka?

Pomysły często podpowiadają mi znajomi, rodzina. Czasami w Internecie znajdę zdjęcie gotowej figurki i ona mnie inspiruje do składania.

 

Origami modułowe

 

  • Jak znajomi i rodzina reagują na Pańskie hobby - miewają specjalne życzenia?

Rodzinie bardzo podobają się moje prace i często mi pomagają w składaniu modułów, szczególnie siostra - jest to dość czasochłonne zajęcie. W międzyczasie można np. oglądać film, ale jednak cały czas trzeba składać;) 

 

Origami modułowe

 

Oczywiście, specjalne życzenia zawsze się trafiają, np. rodzice poprosili mnie, bym złożył dla nich dwa łabędzie na serduszku, jako prezent ślubny. Wiele osób mówi, że mało chłopaków zajmuje się origami i że to bardziej pasuje do dziewczyn... Osobiście jednak się z tym nie zgadzam - to pasuje do każdego!

 

Dziękuję za rozmowę, 
Joanna Wilgucka-Drymajło

 

PS Jeśli chcielibyście, aby powstała konkretna figura z origami modułowego - propozycje, pomysły możecie zostawiać na fanpage ModułoweCuda Tu również zobaczycie inne, bardzo ciekawe prace:) 

 


Moja pasja – świece ozdobne tworzone z sercem!

$
0
0
Świece homemade

Świece Osobiste nie powstały jako pomysł na biznes. Wzięły się z tak zwanego przypadku, który właściwiej byłoby nazwać inspiracją ze strony Opatrzności - o swojej pasji opowiada Aneta Szuniewicz.

W 2001 roku nie miałam zbyt dużo pieniędzy i prezenty bożonarodzeniowe dla siostry i przyjaciółki musiały zostać własnoręcznie wykonane. Jako że w domu miałam zawsze dużo świec oraz mnóstwo suszonych kwiatów, po przetopieniu zwykłych fabrycznych świeczek powstały dwie pierwsze świece-lampiony. Moja siostra, Basia, gdy już uwierzyła, że to wyrób autorski, zasugerowała, że mogłabym sprzedawać takie świece. Popukałam się w głowę i potraktowałam propozycję jako science-fiction. Ale zaczęło mnie korcić wykonywanie kolejnych świec. Wkrótce wciągnęły mnie zabawy z formą i eksperymenty.

Pierwsze świece kupowali moi przyjaciele i znajomi, zafascynowani nieograniczonymi możliwościami wtapiania w parafinę rozmaitych przedmiotów: powstała świeca karnawałowa z konfetti, świeca z ciasteczkami, wstążkami i koronką, szklanymi kulkami, drewnianymi zabawkami na choinkę, a także różne roślinne, leśne, kwietne.

Ktoś wpadł na pomysł, by świece sprzedawać na Jarmarku Dominikańskim. Pożyczyłam drewnianą drabinę, poprosiłam przyjaciół o pomoc w transporcie i pojawiłam się pod koniec lipca 2002 roku w Gdańsku na rogu św. Ducha i Krowiej. Entuzjastyczne reakcje pierwszych klientów bardzo mnie zaskoczyły i ucieszyły. Niektórzy z nich do dziś przyjeżdżają po świece. Ten pierwszy Jarmark Dominikański okazał się oszałamiającym sukcesem (powtarzanym potem co lato :)). Sprzedałam prawie wszystkie świece i uwierzyłam, że mogę się zająć ich wytwarzaniem intensywniej niż tylko w formie hobby.

Świece homemade dekoracyjne

Od 2013 roku tworzę również lampiony, które dają możliwość zastosowania większych i bardziej otwartych form, zwłaszcza dla roślin, które w bryle świecy "dusiłyby się". Noworodkiem mojej twórczości są zaś świece i lampiony "Opowieści Parafinowe" - nawiązujące do baśni i powieści z dzieciństwa, archetypowych historii, które odcisnęły się na wrażliwości każdego z nas. To dopiero początek Opowieści.

Świece Osobiste - skąd ta nazwa?

Gdy przyszedł czas na wymyślenie nazwy dla moich świec, pomyślałam, że nazwę je „Świece Osobiste”, by podkreślić, że są unikatowe, tworzone z myślą o niepowtarzalnych i jedynych osobach.

Świece homemade dekoracyjne

Żyjemy wśród anonimowych wytworów fabrycznych, produkowanych „dla wszystkich i dla nikogo”. Co prawda za każdym produktem fabrycznym stoi projektant, a więc myśl twórcza człowieka. Powstają projekty nieraz bardzo piękne, o zachwycającym designie, ale przedmioty według projektu wykonywane są już przez osoby, które odtwarzają czyjś pomysł, a ich relacją do wykonywanego przedmiotu jest jedynie zarobek.

Kupując taki przedmiot, podziwiamy zamysł twórcy, przeświecający przez formę. W przedmiotach zaprojektowanych i wykonanych przez najemników w fabryce forma oddziela się od materii przedmiotu. Tak samo podziwialibyśmy zamysł artysty, gdybyśmy mieli bezpośredni wgląd w jego inwencję. Rozdział między myślą twórcy a odtwarzaniem wykonawcy sprawia, że przedmiot jest wprawdzie piękny, ale bezduszny.

To moi klienci zwrócili mi uwagę, że w moich świecach widać „serce”. Rzeczywiście, rękodzieło, nie rozdzielające zamysłu i wykonania, pozwala stwarzać przedmioty nie tylko niepowtarzalne, ale noszące "ślad rąk" – ślad twórcy, osoby. To przedmioty wykonane przez osoby dla osób.

Świece homemade dekoracyjne

Rękodzieło bywa nieopłacalne, gdyż nie da się tu dokonać przeliczenia godzin pracy na zysk. Każda świeca „dostaje” tyle pracy, aż będzie piękna.

Moi przyjaciele, ze szczerej troski o mnie, często radzą mi stworzenie manufaktury czy wręcz fabryki - z pewnością rynek ma jeszcze sporą chłonność na moje świece. To nie jest możliwe. W rękodziele autorskim ważne jest, by wykonywać swój własny pomysł. Inaczej wykonawca będzie się czuł jak najemnik, i mając do wyboru swoje zmęczenie i wygląd świecy - wybierze swoje zmęczenie. Myślę, że moi klienci kupują te świece właśnie dlatego, że nie pochodzą one z fabryk ani chińskich manufaktur. Choć istnieją powtarzalne wzory, np. świece bratkowe, leśne, różyczkowe, każda z nich jest nieco inna. Nie powstają w formach, tylko w rękach, są więc nieco krzywe, nierówne, większe, mniejsze. Każdy kwiatek jest inny. Czy nie takich przedmiotów szukamy na prezent? Osobistych?

Jak się wypalają Świece Osobiste?

Świece wypalają się do wewnątrz, tworząc lampion. We wnętrzu powstaje okrągły lej, w który po całkowitym wypaleniu się knota można włożyć fabryczną białą świecę-słupek i..... palić od nowa (powinna to być świeca o dobrej jakości i nigdy tealight, ponieważ jego aluminiowa osłonka silnie się nagrzewa i mogłaby przetopić dno lub ściankę).

Należy pozwolić, by knot sam się spalał, nie przycinać go. Optymalny otwór powstaje, gdy świeca się wypala przez 3-6 godzin. Wprawdzie można palić świecę przez całą noc (duże wypalają się minimalnie przez 160 godzin, małe przez 100), ale to ryzykowne zostawić świecę bez dozoru.

Świece homemade dekoracyjne

Gdyby na dnie wypalonego otworu zebrał się nadmiar parafiny, należy zgasić świecę i szybko odlać nieco parafiny (próba odlania parafiny przy zapalonym knocie kończy się okopceniem ścianki).

Świece parafinowe są wrażliwe na duże zmiany temperatury. Dlatego nie należy ich wystawiać na mróz (mogą popękać wzdłuż łodyżek roślin) ani na słońce (na nasłonecznionych parapetach miękną i tracą kształt oraz mogą się odbarwić). Najlepsze są temperatury pokojowe. Jeśli to możliwe, należy trzymać świece z dala od przeciągów, by tworzył się ładny okrągły otwór. Jeśli to niemożliwe, obracać ją czasem.

Co drzemie w świecy?

Wszystkie rośliny, grafiki oraz wszelkie inne przedmioty są wtopione w wierzchnią warstwę świecy, a knot jest tak dobrany, by pozostawała odpowiednio gruba „ścianka”, nie ma więc ryzyka zapalenia się dekoracji. One się jedynie rozświetlają od środka. Również ciemne świece są w środku białe i rozświetlają się (na jasnobrązowo, niebiesko itd.).

Świece homemade dekoracyjne

 

Świece są wykonane z pierwszogatunkowej parafiny, nie mają żadnego zapachu, nie kopcą i nie dymią. Można dodać nieco olejku zapachowego, jeśli ktoś lubi, albo po wypaleniu się otworu wstawić świecę zapachową (jasną!). Świece na sam koniec są malowane bezbarwną parafiną, można je zatem bez obaw postawić na obrusie bez podstawki.

 

Od Redakcji: Dziękujemy Pani Anecie za piękną opowieść i udostępnienie fantastycznych zdjęć wykonanych przez Nią świec. Więcej prac możecie zobaczyć na stronie ŚwieceOsobiste.pl - naprawdę warto!

 

Życie codzienne polskich archeologów na Bliskim Wschodzie

$
0
0
tellArbid wykopaliska - Garnek archeologa

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda życie polskich archeologów, którzy wyjeżdżają na wykopaliska do państw Bliskiego Wschodu? Co jedzą, jak się odnajdują wśród różnych tradycji, kultur...? Czy rzeczywiście spotyka ich ogrom przygód i udaje się im wykopać, coś naprawdę cennego? O tym wszystkim opowiada książka Xeni Kolińskiej "Garnek archeologa".

Książka "Garnek archeologa" - pozwala nam wręcz dosłownie "zajrzeć w garnek" nie tylko polskich archeologów, ale również mieszkańców rejonów, w których trwają prace wykopaliskowe. Poznajemy kuchnię/regionalne smaki, warunki życia; stajemy oko w oko z problemami, z jakimi mierzą się członkowie ekip archeologicznych, poznajemy osoby, z którymi nawiązują relacje, przyjaźnie... i przeżywmy razem z nimi ich codzienne małe i duże fascynujące przygody...

PS A oto mały przedsmak tego, co zwiera książka - zapraszam na krótkie filmowe opowieści autorki:)

 

Malowanie na szkle – w świecie barw i kształtów

$
0
0
Malowanie na szkle - witraże

Obrazy i witraże malowane na szkle przez Panią Annę zachwycają mnogością barw i kształtów. Patrząc na wykonane przez nią prace ma się wrażenie, że kwiaty wręcz kołyszą się na wietrze, żyją, rosną - a motyle za chwilę odlecą… 

Malowanie na szkle jest wielką pasją Anny Sokalszczuk. Pisze o tym – "Zawsze fascynowały mnie witraże, gra świateł przenikająca przez kolorowe szybki. Obrazy malowane na szkle są namiastką witraży, jednak bogactwo ich barw i cieni pozwalają mi tworzyć ten magiczny i czarowny, wciąż zmieniający się, świat. Obrazy malowane na szkle żyją, zmieniają się w zależności od pory dnia czy roku - inaczej wyglądają w promieniach lipcowego słońca, inaczej w jesienne, pochmurne popołudnie. Jest to magiczne przedstawienie, a główne role w tym spektaklu odgrywają - szkło, kolor i światło. Mimo kruchości i chłodu szklanej tafli, obraz daje poczucie ciepła i radości. Podobnie jak tworzenie tego bajkowego świata, mnie - autorce, daje zadowolenie, satysfakcję i ucieczkę od szarej, pędzącej codzienności. Żałuję, że malowane szkło jest niedoceniane, staram się je na nowo spopularyzować, przywrócić należną mu pozycję w świecie sztuki"
 

  • Joanan Wilgucka-Drymajło: Jak zaczęła się Pani przygoda z malowaniem na szkle? Czy początki były trudne?

Anna Sokalszczuk: Zaczęło się od malowania farbami żelowymi i już nie pamiętam, czy to bardziej dla zabawy, czy bardziej z ciekawości - czy potrafię i dam radę? Na początku, chyba tak jak wszyscy malujący na szkle, zdobiłam butelki, lampiony, itp. Namalowałam również dla syna, jego ulubiony samolot PZL P.11C, który do dziś zdobi szybę okna jego pokoju. 

Malowanie na szkle - witraże

Po jakimś czasie dostałam w prezencie od męża zestaw farb witrażowych i nieśmiało zaczęłam malować. Metodą wielu prób i błędów starałam się tworzyć swoje małe imitacje witraży, które od zawsze mnie zachwycały. 
 

  • Czy to bardzo praco- i czasochłonne zajęcie? 

Malowanie na szkle to zajęcie bardzo czasochłonne, wymagające precyzji, skupienia i dużej cierpliwości, ale daje wiele w zamian - wielką radość tworzenia, a także satysfakcję z gotowego dzieła.  
 

  • Tworzenie jakich motywów sprawia Pani największą radość? 

Moje prace mogłabym podzielić na dwie grupy. Pierwsza to obrazy malowane na szkle. Druga to "witraże malowane", które maluję na szkle oprawionym w profile ołowiane. I właśnie, jak prawdziwe witraże tak i one, najpiękniej prezentują się umieszczone pod światło.   

Malowanie na szkle - witraże

Pierwszym moim "malowanym witrażykiem" (bo tak je nazywam - chociaż w gruncie rzeczy są to tylko obrazki imitujące witraże), był niewielki granatowy motyl. I pewnie dlatego, to znak motyla stał się moim logo. Najwdzięczniejszym i ulubionym tematem mojego szklanego malowania są oczywiście kwiaty. Dają one niezliczone możliwości zarówno formy, jak i kolorystyki. Lubię również malować wspomniane wcześniej motyle, ważki...

Malowanie na szkle - witraże

Namalowałam ich już bardzo wiele - od maleńkich miniatur (11 cm średnicy), po dość duże formy (40 - 50 cm). Anioły - to również piękny i kolorowy temat  mojego "szklanego malowania".

Malowanie na szkle

Czasami dostaję  prośby o namalowanie pracy o temacie - z przysłowiowo „z innej bajki”. I tak zaskakującym dla mnie tematem był samoloty F16. To było jedno z największych wyzwań, ale chyba udało mi się, bo za jakiś czas poproszone mnie o drugi.

  • Czy jest jakaś praca, do której ma Pani wyjątkowy sentyment?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo z każdą pracą bardzo się zżywam i każda, ta "ostatnia" jest najtrudniejszą, a zarazem najciekawszą, najlepszą i tą moją ulubioną.

Malowanie na szkle - witraże

Bo tak naprawdę z każdą nową pracą uczę się czegoś nowego, widzę i czuję więcej.... 

Dziękuję za rozmowę.
Joanna Wilgucka-Drymajło

 

Od Redakcji: Dziękujemy Pani Annie za udostępnienie fantastycznych zdjęć wykonanych przez nią obrazów na szkle. Więcej prac możecie zobaczyć na stronie www.naszkle.net

 

Konkurs – zgłoś śmiałka, marzyciela!

$
0
0
Alchemik - konkurs

Czy znasz osobę, która podjęła wyzwanie, zdecydowała się na zmianę, ma w sobie pasję i jest dla ciebie inspiracją? W 20  rocznicę polskiego wydania Alchemika Paula Coelho wydawnictwo Drzewo Babel postanowiło ufundować Nagrodę Alchemika w wysokości 20 000 zł dla człowieka, który podobnie jak Santiago, bohater powieści, miał odwagę sięgnąć po swoje marzenia.

Drzewo Babel rozpoczęło poszukiwania kandydatów do pierwszej edycji nagrody: osób, którym nie zabrakło wytrwałości i entuzjazmu, żeby postawić wszystko na jedną kartę i odmienić całkowicie swoje życie. Wydawnictwo chce odkrywać i promować inspirujących ludzi, o których prawie nikt dotąd nie słyszał.

Sylwetki sześciu wybranych kandydatów opisze znana dziennikarka i reporterka Maria Wiernikowska. Będą one publikowane od czerwca do października 2015 r. Finałowa gala, na której poznamy zwycięzcę, odbędzie się w listopadzie w warszawskim OCH-Teatrze.

W Jury Nagrody Alchemika zasiadają:

  • Krystyna Janda, Przewodnicząca Jury - parę lat temu zastawiła własny dom po to, by zbudować swój teatr
  • Basia Stępień - wywróciła swoje życie do góry nogami po to, by wydać Alchemika, od którego zaczęła się historia Drzewa Babel,
  • Łukasz Jakóbiak - gdy nie udało mu się znaleźć upragnionej pracy w telewizji, wziął sprawy w swoje ręce i w swojej kawalerce stworzył internetowy talk-show „20m2”,
  • Tomek Mackiewicz - bez pieniędzy, bez sprzętu i bez przygotowania wdrapał się na Himalaje z najniższego dołka.

 

Kandydata do Nagrody Alchemika może zgłosić każdy na stronie www.nagrodaalchemika.pl

 

Moja własna biblioteka – pomysł, który integruje

$
0
0
Biblioteki

Z czym Wam się kojarzy słowo biblioteka? Z nudą, kurzem, przymusem nauki? Jeśli tak - pora się przekonać, że biblioteka niejedno mewa oblicze! Są ludzie, którzy udowadniają, że każdy z nas może mieć własną, a przy okazji dobrze się bawić i zyskać sporo znajomych.

Małe Darmowe Biblioteki wyrastają jak grzyby po deszczu m.in. w USA. Okazuje się, że wiele osób chce posiadać własną, niepowtarzalną i dzielić się książkami ze swoimi sąsiadami, lokalną społecznością. Wymyślne miniaturowe domki, czasem przypominające karmniki dla ptaków są projektowane i budowane z wielką fantazją, książki zaś starannie dobierane. Nie ma jednak konieczności wznoszenia jakiejkolwiek budowli - wystarczy przeznaczyć na bibliotekę np. jakiś regał w domu, kawiarni, itp.

Dzięki temu, że istnieje ewidencja - biblioteki można odnaleźć na specjalnej mapie i odwiedzić. Można również zgłosić własną - i stać się członkiem Little Free Library, organizacji non-profit, które zajmuje się promowaniem idei małych bibliotek.

O tym, jak działa organizacja i jak w szczegółach wygląda zakładanie, prowadzenie własnej mini-biblioteki przeczytacie na stronie littlefreelibrary.org Koniecznie zajrzyjcie do Galerii.

 

Parafinowe opowieści –świece ozdobne

$
0
0
Świece ozdobne

Z czym Wam się kojarzą świece? Z woskiem i zanurzonym w nim knotem? Jeśli tak, to pora odkryć ich zupełnie inne, nowe oblicze... Świece ozdobne mogą bowiem być niczym książki z fascynującymi opowieściami. Odrobina fantazji wystarczy, by przenieść się do świata tajemnic i przygód naszych ulubionych bohaterów z dzieciństwa.

Muminki, Pan Kleks, Calineczka, Mały Książę, nocne życie sowy, morskie tonie... wszystko te postacie i obrazy można podziwiać w świecach tworzonych przez Panią Anetę. Dbałość o szczegóły sprawia, że wyobraźnia może pracować pełną parą... szczególnie, gdy w ciemnym pomieszczeniu zabłyśnie płomień świecy. Zobaczcie...

[gallery link="file" ids="20940,20939,20938,20937,20936,20935,20934,20933,20932,20931,20930,20929,20927,20928,20926,20925,20924,20923,20922,20921,20920,20919,20918,20917,20914,20913,20912,20911,20910,20909,20908,20907,20906" orderby="post_date"]

 

Od Redakcji: Dziękujemy Pani Anecie za udostępnienie fantastycznych zdjęć wykonanych przez Nią świec. Więcej prac możecie zobaczyć na stronie ŚwieceOsobiste.pl 

 

 

Czerpiąc z natury – Zielarska wieś Blanki

$
0
0
Zioła - Blanki

Blanki koło Lidzbarka Warmińskiego to wyjątkowe miejsce na mapie województwa warmińsko-mazurskiego. Wszystko za sprawą ludzi, którzy postanowili czerpać z natury jednocześnie zachowując z nią symbiozę. Zielarska wieś - rozkwita i mieni się bursztynem aromatycznych nalewek, syropów i ziołowych herbat.

Energicznie działająca Pani Sołtys wraz z grupą Pań stara się aktywizować lokalne środowisko. Z głowami pełnymi pomysłów i rękoma gotowymi do pracy – walczą o kolejne dofinansowania, uczestniczą w konkursach i projektach. Nie chcą "siedzieć w miejscu", lecz wykorzystywać potencjał miejsca, w którym mieszkają oraz promować walory ekologiczne i tradycje regionu

Blanki - Zielarska wieś

Pasja działania góry przenosi

Każda z Pań może się pochwalić talentem, pomysłowością i pasją działania – wzajemnie się uzupełniają. Na bazie naturalnych produktów powstają przepyszne dania i wypieki. Miałam okazję spróbować ciasta z truskawkami, zupy z pokrzywy i naleśników ze szpinakiem. Pyszne! Szczególnie od ciasta trudno było oderwać wzrok i… łyżeczkę. 

Blanki - zielarska wieś

Zioła zamieniają się w ich dłoniach w syropy pomocne przy różnego rodzaju problemach zdrowotnych, susz do zaparzania, dżemy i mieniące się kolorami - nalewki. To wszystko zaś – pakują w bardzo klimatyczne, wymyślone i przygotowane – butelki, słoiczki, pudełeczka. Specjalne czapeczki na nalewki Pani Sołtys dzierga w zimie z parcianego sznurka; na każdym produkcie umieszczane są etykiety, również własnego pomysłu i wykonane przez panie.

Blanki - zielarska wieś

Świetlica wsi często zamienia się w miejsce, gdzie odbywają się prezentacje i degustacje. Panie odkrywają przed gośćmi tajemnice (przynajmniej te mniej tajemnicze) produkcji nalewek, właściwości ziół i syropów. Częstują wodą z ziołami i innymi darami natury. Można zapoznac się z całą gamą możliwości tworzenia m.in. nalewek - które powstają np. z mięty, wiśni, pokrzywy, a nawet z pestek jabłek (Pestkówka).

Blanki - zielarska wieś

Jest okazja również odwiedzić prowadzony przez nie ogródek ziołowy - i nauczyć się rozpoznawać przynajmniej niektóre odmiany roślin – np. sprawdzić, jak smakuje stawia, pachnie świeży tymianek.  

Blanki - zielarska wieś

Zamienić marzenia w rzeczywistość

Odwiedziny w miejscowości Blanki były dla mnie doskonałą lekcją tego, że życie niesie wiele możliwości rozwoju i szans do wykorzystania - trzeba tylko dobrze się rozejrzeć, by je odkryć. Warto zaczynać od nawet najdrobniejszych działań, zamiast czekać z założonymi rękami i narzekać, że "samo nie chce przyjść". Jak powiedział Demostenes - słynny mówca grecki - "Małe szanse są często początkiem wielkich przedsięwzięć". Pamiętajmy o tym:)

 


Lawendowe Pole – lawendowe życie

$
0
0
Lawendowe Pole

Wiele osób żyjących w mieście marzy o tym, by wyprowadzić się na wieś i wieść życie bez ciągłego pośpiechu, stresu i w zgodzie z naturą. Marzenia czasem zamieniają się w rzeczywistość. Szczególnie, gdy mamy odwagę i determinację.

Joanna Posuch porzuciła Warszawę i przeniosła się na Warmię. Dzięki temu mamy dziś wyjątkowe miejsce na mapie Polski - Lawendowe Pole i Muzeum.

Dom, w którym mieszka od lat - Pani Joanna kupiła/sprowadziła z Beskidu Niskiego, ratując go tym samym przed zniszczeniem. Stara się żyć w zgodzie z rytmem natury i korzystać z jej bogactw nie niszcząc jej przy tym; stworzyć atmosferę gościnności i otwartości na drugiego człowieka.

Lawendowe Pole - zanurzyć się w lawendzie

W Nowym Kawkowie na Warmii możemy spacerować wśród morza lawendy… (w sezonie jej kwitnięcia) - co jest wyjątkowym przeżyciem. Można usiąść na ławeczce i delektować się pięknym widokiem i zapachem… Plantacja lawendy zachwyca...

Lawendowe Pole - Lawendowe Muzeum

Obecnie na teranie Lawendowego Pola funkcjonuje również od 2014 roku Lawendowe Muzeum Żywe im. Jacka Olędzkiego. Budynek (stara, drewniana chata) w którym się znajduje muzeum - został tu również przeniesiony deska po desce i złożony na nowo. Na jednej z belek widać wyżłobioną datę jego powstania 1873 r. Fundusze umożliwiające powstanie tego miejsca  zebrano w ramach projektu na portalu Polak Potrafi. Zwiedzanie jest bezpłatne.

Dlaczego żywe? Ponieważ jego twórcy chcą, aby odwiedzający mogli wejść w interakcję z zgromadzonymi w tym miejscu zbiorami i... lawendą; mogli porozmawiać, powspominać, dotknąć - bez pośpiechu, stresu, że ktoś zacznie krzyczeć „nie dotykać”. By istniała możliwość zobaczenia, jak w praktyce z lawendy powstaje woda lawendowa, olejek lawendowy czy susz.

Na naszych oczach trwa proces destylacji lawendy… kropla po kropli do butli spływają aromatyczne opary. W ciągu wakacji prowadzone są warsztaty, spotkania i wykłady.

Lawendowe Pole - Lawendowe Muzeum

W czasie zwiedzania można również dopytać o właściwości lawendy, możliwości jej wykorzystania, poczęstować się ciastkiem z lawendą lub lawendową herbatą z pomarańczą. Osobiście nie jestem lawendowym smakoszem – jednak każdemu polecam spróbowanie - być może jej walory smakowe przypadną Wam do gustu.

Lawendowe Pole - Lawendowe Muzeum

Podczas moich odwiedzin Lawendowego Muzeum - na strychu chaty akurat suszyła się lawenda (trwały zbiory). Część wisiała na sznurkach w postaci bukiecików, resztę ułożono rzędami na podłodze i ławach. Niesamowity widok… Szkoda, że susz nie był dostępny w sprzedaży. Dla dwóch świeżych bukiecików, jakie przywiozłam z tej wyprawy musiałam stworzyć w domu suszarnię;)

O swojej przygodzie ze zmianą adresu z miasta na wieś Pani Joanna napisała książkę „Lawendowe pole. Czyli jak opuścić miasto na dobre” – opisuje ją tak: „Książka ta opisuje moje doświadczenia i przeżycia, związane z przeprowadzką na warmińską wieś. Opowiada o tutejszym życiu i przyrodzie. Chciałabym, aby zachęcała do odważnego realizowania osobistych pasji ze świadomością, że otaczający nas świat jest subtelny, piękny, że należy się mu szacunek i opieka. Naszkicowałam rozmaite problemy i związane z nimi wyzwania, z którymi zmierzyć się musi każdy osadnik znający wieś bardziej z opowiadań niż doświadczenia.(…) Po przeszło dziesięciu latach mieszkania na wsi nauczyłam się, w jaki sposób radzić sobie z gospodarstwem i z otaczającym światem, nie opuściło mnie natomiast dziwne, acz miłe poczucie surrealizmu.(...) Na wsi można robić najrozmaitsze rzeczy. Do dyspozycji jest spora przestrzeń, inspirujące piękno krajobrazu, a także nieco odmienne niż w mieście pojęcie czasu. Wieś jest spowolnieniem. Zatrzymuje człowieka. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. A bycie wieśniakiem to powód do dumy. Zawiera w sobie ogromną wiedzę na temat natury, która to wiedza nie jest dana człowiekowi w mieście, choćby całymi dniami przesiadywał w parkach. Gdy kupiłam ziemię na Warmii, zamarzyłam o lawendowej plantacji na zboczu małej górki. Wystarczyło pójść do sklepu ogrodniczego po nasiona, poprosić sąsiada o zaoranie pola, przeczytać to i owo o lawendzie, poeksperymentować. Następne działania to już tylko konsekwencja tego pomysłu". (Źródło lawendowepole.pl)

 

Na zakończenie zachęcam do obejrzenia filmu, w czasie którego Pani Joanna opowiada o sobie i swoim pomyśle na życie - powstał on, gdy Muzeum było jeszcze planach.  

Miej odwagę marzyć

Dla wszystkich tych, którzy marzą, by opuścić miasto i zamieszkać na wsi mam nadzieję, że ten artykuł będzie inspiracją i skłoni do refleksji, weryfikacji zdania, które sobie pewnie ciągle powtarzacie - "To przecież nieosiągalne marzenie...".  Może jest bardziej realne niż się wydaje. Warto się nad tym zastanowić - poszukać swojego niepowtarzalnego pomysłu na życie... 

 

Jak powstają meble? Rosną w ogrodzie

$
0
0
Lampy - meble

Nie wiem czy wiecie, ale meble niekoniecznie powstają w zakładzie stolarskim i składają się z wielu elementów połączonych ze sobą klejem, czy metalowymi elementami. Bywa, że po prostu wyrastają one z ziemi. Proces ten wymaga cierpliwego formowania i ręki pasjonata. Są ludzie, którzy się specjalizują w uprawie mebli. 

Gavin Munro z Wielkiej Brytanii uprawia meble... dosłownie. Na jego polu rosną lampy, krzesła, stoły… Rośliny są formowane poprzez system przycinania, szczepienia i wzrost na specjalnie przygotowanych „wzornikach”. Nadaje im się dzięki temu pożądane kształty, formy – wyjątkowo ciekawe, niepowtarzalne. Cały proces jest czasochłonny i w zależności od stopnia skomplikowania/wielkości porządnego mebla  – potrafi trwać nawet i kilka lat. Jest to działalność wymagająca cierpliwości i precyzji,  a kończy się np. zbiorami krzeseł… Zobaczcie sami… 

 

 

 

 

Wiklina z papieru – jak zrobić kolczyki i bransoletkę?

$
0
0
Wiklina z papieru

Papier ma wiele zastosowań - po przeczytaniu gazety nie wyrzucajmy jej do kosza. Zamiast tego, dajmy jej drugie życie. Niech zamieni się w papierową wiklinę, z której powstaną np. stylowe kolczyki czy bransoletka.

W artykule Wiklina z papieru, czyli nowe życie starych gazet mieliśmy okazję poznać Panią Magdalenę oraz podziwiać Jej prace. Tym razem możemy nauczyć się, jak zrobić biżuterię z papierowej wikliny:) Zapraszamy do twórczej pracy. 

 

 

Moja pasja – świece ozdobne tworzone z sercem!

$
0
0
Świece homemade

Świece Osobiste nie powstały jako pomysł na biznes. Wzięły się z tak zwanego przypadku, który właściwiej byłoby nazwać inspiracją ze strony Opatrzności - o swojej pasji opowiada Aneta Szuniewicz.

W 2001 roku nie miałam zbyt dużo pieniędzy i prezenty bożonarodzeniowe dla siostry i przyjaciółki musiały zostać własnoręcznie wykonane. Jako że w domu miałam zawsze dużo świec oraz mnóstwo suszonych kwiatów, po przetopieniu zwykłych fabrycznych świeczek powstały dwie pierwsze świece-lampiony. Moja siostra, Basia, gdy już uwierzyła, że to wyrób autorski, zasugerowała, że mogłabym sprzedawać takie świece. Popukałam się w głowę i potraktowałam propozycję jako science-fiction. Ale zaczęło mnie korcić wykonywanie kolejnych świec. Wkrótce wciągnęły mnie zabawy z formą i eksperymenty.

Pierwsze świece kupowali moi przyjaciele i znajomi, zafascynowani nieograniczonymi możliwościami wtapiania w parafinę rozmaitych przedmiotów: powstała świeca karnawałowa z konfetti, świeca z ciasteczkami, wstążkami i koronką, szklanymi kulkami, drewnianymi zabawkami na choinkę, a także różne roślinne, leśne, kwietne.

Ktoś wpadł na pomysł, by świece sprzedawać na Jarmarku Dominikańskim. Pożyczyłam drewnianą drabinę, poprosiłam przyjaciół o pomoc w transporcie i pojawiłam się pod koniec lipca 2002 roku w Gdańsku na rogu św. Ducha i Krowiej. Entuzjastyczne reakcje pierwszych klientów bardzo mnie zaskoczyły i ucieszyły. Niektórzy z nich do dziś przyjeżdżają po świece. Ten pierwszy Jarmark Dominikański okazał się oszałamiającym sukcesem (powtarzanym potem co lato :)). Sprzedałam prawie wszystkie świece i uwierzyłam, że mogę się zająć ich wytwarzaniem intensywniej niż tylko w formie hobby.

Świece homemade dekoracyjne

Od 2013 roku tworzę również lampiony, które dają możliwość zastosowania większych i bardziej otwartych form, zwłaszcza dla roślin, które w bryle świecy "dusiłyby się". Noworodkiem mojej twórczości są zaś świece i lampiony "Opowieści Parafinowe" - nawiązujące do baśni i powieści z dzieciństwa, archetypowych historii, które odcisnęły się na wrażliwości każdego z nas. To dopiero początek Opowieści.

Świece Osobiste - skąd ta nazwa?

Gdy przyszedł czas na wymyślenie nazwy dla moich świec, pomyślałam, że nazwę je „Świece Osobiste”, by podkreślić, że są unikatowe, tworzone z myślą o niepowtarzalnych i jedynych osobach.

Świece homemade dekoracyjne

Żyjemy wśród anonimowych wytworów fabrycznych, produkowanych „dla wszystkich i dla nikogo”. Co prawda za każdym produktem fabrycznym stoi projektant, a więc myśl twórcza człowieka. Powstają projekty nieraz bardzo piękne, o zachwycającym designie, ale przedmioty według projektu wykonywane są już przez osoby, które odtwarzają czyjś pomysł, a ich relacją do wykonywanego przedmiotu jest jedynie zarobek.

Kupując taki przedmiot, podziwiamy zamysł twórcy, przeświecający przez formę. W przedmiotach zaprojektowanych i wykonanych przez najemników w fabryce forma oddziela się od materii przedmiotu. Tak samo podziwialibyśmy zamysł artysty, gdybyśmy mieli bezpośredni wgląd w jego inwencję. Rozdział między myślą twórcy a odtwarzaniem wykonawcy sprawia, że przedmiot jest wprawdzie piękny, ale bezduszny.

To moi klienci zwrócili mi uwagę, że w moich świecach widać „serce”. Rzeczywiście, rękodzieło, nie rozdzielające zamysłu i wykonania, pozwala stwarzać przedmioty nie tylko niepowtarzalne, ale noszące "ślad rąk" – ślad twórcy, osoby. To przedmioty wykonane przez osoby dla osób.

Świece homemade dekoracyjne

Rękodzieło bywa nieopłacalne, gdyż nie da się tu dokonać przeliczenia godzin pracy na zysk. Każda świeca „dostaje” tyle pracy, aż będzie piękna.

Moi przyjaciele, ze szczerej troski o mnie, często radzą mi stworzenie manufaktury czy wręcz fabryki - z pewnością rynek ma jeszcze sporą chłonność na moje świece. To nie jest możliwe. W rękodziele autorskim ważne jest, by wykonywać swój własny pomysł. Inaczej wykonawca będzie się czuł jak najemnik, i mając do wyboru swoje zmęczenie i wygląd świecy - wybierze swoje zmęczenie. Myślę, że moi klienci kupują te świece właśnie dlatego, że nie pochodzą one z fabryk ani chińskich manufaktur. Choć istnieją powtarzalne wzory, np. świece bratkowe, leśne, różyczkowe, każda z nich jest nieco inna. Nie powstają w formach, tylko w rękach, są więc nieco krzywe, nierówne, większe, mniejsze. Każdy kwiatek jest inny. Czy nie takich przedmiotów szukamy na prezent? Osobistych?

Jak się wypalają Świece Osobiste?

Świece wypalają się do wewnątrz, tworząc lampion. We wnętrzu powstaje okrągły lej, w który po całkowitym wypaleniu się knota można włożyć fabryczną białą świecę-słupek i..... palić od nowa (powinna to być świeca o dobrej jakości i nigdy tealight, ponieważ jego aluminiowa osłonka silnie się nagrzewa i mogłaby przetopić dno lub ściankę).

Należy pozwolić, by knot sam się spalał, nie przycinać go. Optymalny otwór powstaje, gdy świeca się wypala przez 3-6 godzin. Wprawdzie można palić świecę przez całą noc (duże wypalają się minimalnie przez 160 godzin, małe przez 100), ale to ryzykowne zostawić świecę bez dozoru.

Świece homemade dekoracyjne

Gdyby na dnie wypalonego otworu zebrał się nadmiar parafiny, należy zgasić świecę i szybko odlać nieco parafiny (próba odlania parafiny przy zapalonym knocie kończy się okopceniem ścianki).

Świece parafinowe są wrażliwe na duże zmiany temperatury. Dlatego nie należy ich wystawiać na mróz (mogą popękać wzdłuż łodyżek roślin) ani na słońce (na nasłonecznionych parapetach miękną i tracą kształt oraz mogą się odbarwić). Najlepsze są temperatury pokojowe. Jeśli to możliwe, należy trzymać świece z dala od przeciągów, by tworzył się ładny okrągły otwór. Jeśli to niemożliwe, obracać ją czasem.

Co drzemie w świecy?

Wszystkie rośliny, grafiki oraz wszelkie inne przedmioty są wtopione w wierzchnią warstwę świecy, a knot jest tak dobrany, by pozostawała odpowiednio gruba „ścianka”, nie ma więc ryzyka zapalenia się dekoracji. One się jedynie rozświetlają od środka. Również ciemne świece są w środku białe i rozświetlają się (na jasnobrązowo, niebiesko itd.).

Świece homemade dekoracyjne

 

Świece są wykonane z pierwszogatunkowej parafiny, nie mają żadnego zapachu, nie kopcą i nie dymią. Można dodać nieco olejku zapachowego, jeśli ktoś lubi, albo po wypaleniu się otworu wstawić świecę zapachową (jasną!). Świece na sam koniec są malowane bezbarwną parafiną, można je zatem bez obaw postawić na obrusie bez podstawki.

 

Od Redakcji: Dziękujemy Pani Anecie za piękną opowieść i udostępnienie fantastycznych zdjęć wykonanych przez Nią świec. Więcej prac możecie zobaczyć na stronie ŚwieceOsobiste.pl - naprawdę warto!

 

Wiklina z papieru – jak zrobić kolczyki i bransoletkę?

$
0
0
Wiklina z papieru

Papier ma wiele zastosowań - po przeczytaniu gazety nie wyrzucajmy jej do kosza. Zamiast tego, dajmy jej drugie życie. Niech zamieni się w papierową wiklinę, z której powstaną np. stylowe kolczyki czy bransoletka.

W artykule Wiklina z papieru, czyli nowe życie starych gazet mieliśmy okazję poznać Panią Magdalenę oraz podziwiać Jej prace. Tym razem możemy nauczyć się, jak zrobić biżuterię z papierowej wikliny:) Zapraszamy do twórczej pracy. 

 

 

Viewing all 25 articles
Browse latest View live